Po chwili odepchnęłam waderę.
- Uspokój się! - warknęłam.
- To ty zaczęłaś! - odpowiedziała i znów się na mnie rzuciła.
- Słuchaj muszę uratować kogoś bardzo dla mnie ważnego... więc może byś mnie zostawiła w spokoju! - powiedziała.
- Tak się składa, że też chcę przywrócić ważną dla mnie osobę do życia!
- Jeśli mi nie ustąpisz to nie uda się nikogo ożywić! - krzyknęłam. - Nie ratuje tych niewinnych przed śmiercią!
- A niby przed czym?! - w tej samej chwili w komnacie zrobiło się
całkowicie ciemno... Usłyszałam jakiś szelest. Nagle poczułam, że
spadam... Po chwili zobaczyłam czerwone światło im ,,głębiej''
spadałyśmy, bo Nikki leciała chyba obok mnie stawało się jaśniejsze...
Po chwili upadłam na jakiejś dziwnej skale. Na przeciwko mnie i wadery
stała ponura i dziwna wilczyca...
< Nikki >
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz