- Co się k**** stało!? Przecież miałyśmy umowę!? - krzyknęła Nikki.
- Spokojnie... Jest duża szansa, że to jakaś próba czy naprawdę jesteśmy takie dobre... - szepnęłam.
- Czemu mówisz tak cicho? - spytała.
- Nie chcemy przecież obrazić naszej pracodawczyni... - uśmiechnęłam
się, a jednocześnie odskoczyłam przed pierwszym atakiem bestii. Nikki
wbiła zęby w jej łapę. Potwór machnął kończyną, a wadera wzbiła się na
krótką chwilę w powietrze...
- Jak mamy z tym... g**** walczyć skoro całe ciało chroni pancerz.... - warknęła upadając.
- Poczekaj niech się przypatrzę musi mieć jakiś słaby punkt... Zajmij ją czymś! - powiedziałam.
- CO?! - krzyknęła. - Ja mam się narażać, a ty będziesz sobie patrzeć!? -
Nikki spojrzała na mnie nie zwracając uwagi na potwora, który właśnie
celował w nią ogonem.
- Uważaj! - zawołałam. Nikki zdążyła zrobić unik. Podbiegła do mnie.
- Szybko mądralo! Myśl!? - powiedziała.
- Musimy uważać na ogon... Za pewne kolec na końcu wypełniony jest jadem... Nie ma co atakować łap, brzucha... i szyj....
- To co teraz?
- Wojsko, a klan ninja różni się tylko tym, że jedno jest rodziną, a
drugie trochę mniej... W oby dwóch grupach zaufać można tylko swojemu
oddziałowi... Plan jest następujący... Ja odwracam uwagę ty wspinasz się
na tamtą skałę i czekasz.... Gdy bestia znajdzie się pod tobą wgryziesz
się w jej kark, a ja będę cię osłaniać do czasu, aż się nie wykrwawi...
- powiedziałam.
- A niby dlaczego miałabym ci, aż tak zaufać? - spytała.
- Bo nie masz wyjścia....
< Nikki mój plan się uda?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz