poniedziałek, 6 stycznia 2014

od Lagoony do Hexagona

Byłam wykończona tą długą i męczącą wędrówką. Lecz wiedziałam, że nie mogę się teraz poddać. Muszę być dzielna. Parłam więc na przód mimo ogromnych zasp śnieżnych. W jednym momencie wydawało mi się, iż widzę wilka. Niestety nie miałam już sił, upadłam na ziemię wykończona. Zamknęłam oczy, czekałam teraz tylko na najgorsze. Lecz to o dziwo nie nastąpiło. Gdy otworzyłam oczy zorientowałam się, że leżę na posłaniu w czyjejś jaskini. Pośrodku jaskini było rozpalone ognisko. Dopiero teraz ujrzałam mojego wybawcę. Był to olbrzymi, brązowy basior. Podeszłam do niego i skinęła łbem w dowód wdzięczności.
- Jestem Lagoona. Ocaliłeś mi życie, mam więc u Ciebie ogromny dług wdzięczności.
- Naprawdę... Nie musisz... Ja zaś jestem Hexagon, ale mów mi Hex.
- Dobrze. Mam jeszcze jedno pytanie: Czy w pobliżu jest jakaś wataha, do której mogłabym dołączyć?
- Owszem, jest jedna.
- Ach tak? Co to za wataha? Jaką nazwę nosi?

<Hexagon?>



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz