Wiedziałam co sobie o mnie myśli: Ale z niej maruda... Albo... Czemu
jest taka dziwna? Obróciłam się w jego stronę tak, że mogłam spojrzeć mu
prosto w oczy.
- Zapewne rozmyślasz czemu jestem... Taka inna.- Hex przytaknął. Tak jak
myślałam. Będę mu musiała wszystko wytłumaczyć.- Otóż... Poznałeś mnie
jako wesołą i miłą waderę. Prawda jest taka, że ja mam rozdwojenie
jaźni.
- Rozdwojenie jaźni?- zdziwił się basior.- Czy to nie aby jakaś choroby psychiczna.
- Tak, dobrze mówisz.- przytaknęłam tym samym spuszczając wzrok.
Poczęłam wpatrywać się w jakiś kamyk leżący nieopodal mej lewej,
przedniej łapy. Wiedziałam, że muszę kontynuować.- A więc... Polega to
na tym, że raz jestem miła, wrażliwa oraz szczodra... A innym razem
jestem wredna, brutalna no i... Nieprzewidywalna... Na co dzień
zachowuję się "normalnie". Tylko tutaj, w lesie Silent Hill oraz w moich
koszmarach możesz spotkać się z moją gorszą wersją. Czemu to? -
zapytasz zapewne. Tutaj... Trzeba być wytrwałym... Okrutnym... To nie
jest miejsce dla miłych wilków - tacy giną od razu. A teraz słuchaj...
Choćbym nie wiem co nikomu tego nie mów!- Hexagon przytaknął.
- No dobrze...- mruknął.
- I jeszcze jedna sprawa... Wkraczamy w las Silent Hill. Tam koszmary
nie mają żadnych barier. One same nie mogę cię skrzywdzić gdy idziesz o
tamtą ścieżką.- wskazałam łapą wąziutką drogę.- Ale gdy wyjdziesz po za
nią... Koniec z Tobą. Zapamiętaj więc - koszmary będą chciały cię skusić
abyś jakoś zszedł z drogi. Nie rozglądaj się ani nie patrz za siebie.
Możesz tam ujrzeć rzeczy, przed które zboczysz z drogi... Najlepiej...
Trzymaj się blisko mnie, zgoda?- wyciągnęłam w stronę basiora łapę.
Czekałam jedynie na jego reakcję.
<Hexagon?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz