Biegłem przed siebie,bez ani jednej chwili odpoczynku.Lagoona...ona...czemu mnie okaleczyła?!
-Hexagon,gdzie jesteś?!-Usłyszałem wredny głos wadery.Moje serce przyśpieszyło.Schowałem się za skałą i zmieniłem się w wilkołaka ognia.
Siedziałem cicho za skałą i nasłuchiwałem,czy Lagoona nadchodzi.Nagle kroki ucichły i całkiem znikły.Wyjrzałem zza kamienia,czy jej nigdzie nie ma.Teren był czysty....Pobiegłem dalej.
~Później~
Znalazłem jaskinię.Wskoczyłem na półkę skalną tuż pod sufitem.Będąc nadal wilkołakiem,byłem gotowy na walkę.Po pewnym czasie się zciemniło.Nagle wadera weszła do jaskini.Rozglądała się.W pewnym momencie zauważyła mnie.Była dobra w szukaniu.Zdradziły mnie moje czerwone,świecące oczy.Tylko oczy były widoczne w mroku.Byłem gotowy do ataku!
Lagoona,nie podchodź do mnie!!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz