Pobiegłam za nim.
- Obudziłeś się to znaczy, że albo pokonałeś swój koszmar, albo... uciekłeś... - powiedziałam.
- Jak mogłaś jesteś okrutna! - warknął.
- Nie aż tak jak ci się zdaje... Chcę pomóc twojemu bratu... Wiem, że
nie odszedł z tego świata... Ale tylko najbliższa osoba może go
zobaczyć... A ty przecież chcesz, aby był szczęśliwy? - spytałam.
- .... - Milczał.
- Z resztą... nawet wbrew twojej woli dowiem się tego. Ten koszmar
będzie wracał i wracał i wracał... Nawet do końca twoich dni... Jeśli
będzie trzeba... - chciałam już odejść, gdy....
< Hexagon?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz