-Nie.-Odparłem.
-Czemu?!-Spytał Akashi.-Oni nas skrzywdzili,należy im się!
-Nie.Zabij tych,to przylezie ich więcej!-Warknąłem.
-To co,mamy tu tak siedzieć?!-Odparł zdenerwowany i dał mi z pięści w pysk.
-Oddać ci,szczylu?!-Warknąłem.Byłem nieco większy i bardziej muskularny.Akashi się uspokoił.-Teraz Rin i Rix,wróćcie do wioski i nic nie mówcie Asmonowi.Do nikogo się nie odzywajcie,ok?-Spytałem.Wadery pokiwały głowami.
-A ja?-Spytał wnerwiony Akashi.
-Ty wrócisz ze mną do klatki.Ludziom wystarczą dwa wilkołaki.Polecimy do Nowego Jorku.Tam zniszczymy ich bazę i będzie po sprawie.-Powiedziałem.Pomogliśmy uciec dziewczynom i wróciliśmy do klatki.
Akashi?(napisz coś długiego i szczegółowego,ok?)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz