Moje rany po chwili się zagoiły. Miałam przecież moc regeneracji...
Usiadłam sprzałam na ogień. Zamknęłam oczy i powiedziałam cicho.
- Gdybyś tu był zabił byś mnie za tą walkę i wszystko inne... - nagle
powiał mocniejszy wiatr. Ogień mocniej buchnął. - Ty... tu jesteś...? -
uśmiechnęłam się. Słyszałam jakieś szepty dochodzące z ognia...
Wiedziałam czyje... - Mam... spłacić dług u Jeff'a.... Rozumiem... Ale
,,księżniczka'' tego nie rozumie... Całe życie wadery na niego leciał i
nie rozumie, że istnieją nie podniecające się nim wadery! - ogień znowu
buchnął. - Przepraszam... to mogło zabrzmieć jakby mi się podobał... Ale
wiesz, że ja... wiesz jestem tylko twoja... - z ognia znowu doszły mnie
szepty. - Czy to co mówisz to to zaklęcie!? Zaklęcie uniemożliwiające
obudzenie się, wycofanie z nocnej próby... Mam je rzucić? Co już ty je
rzuciłeś, ale jak ty przecież... - ogień buchnął jeszcze raz jeszcze
mocniej niż wcześniej... Usłyszałam ostatnie szepty... - Ja... będę
czekała... - po chwili spojrzałam w ogień. - Dobranoc Hex... -
uśmiechnęłam się...
< Hex wiem, że poszedłeś już spać! >
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz