- Ojej nie chciałam cię zranić... - zaśmiałam się. Prychnął i chciał iść
dalej. - Wiesz... nie za bardzo lubię wtrącać się w cudze sprawy, bo
mnie zazwyczaj nie interesują, a później trudno się od nich uwolnić,
ale... co takiego cię spotkało, że nie mam uważać cię za lalusia? -
spytałam.
- To moja sprawa... - mruknął.
- Jak mi powiesz to ja ci powiem to co będziesz chciał... Zgoda? - mrugnęłam oczkami, jak jakaś paniusia...
- Nie rób tak to denerwujące...
- To jak zgoda? - spytałam ponownie... - Nie mam w zwyczaju prosić
więc... Masz dziesięć minut na zastanowienie, ja idę chwile połowić
ryby...
< Arian?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz