poniedziałek, 10 lutego 2014

Od Mijako do Aro

Siedziałam sobie nad Rzeką Spokoju. Słońce ledwo przechodziło między gęstymi konarami drzew... Szum wody i ciche śpiewanie ptaków w oddali, co chwilkę przerywało ciche chlapanie ryb. Pisałam w moim pamiętniku jak strasznie można się nudzić... Żadnego zwrotu akcji... Tylko cisza i samotność. Westchnęłam. Moje życie było takie monotonne, samotne i bezsensowne.... Nigdy nie miałam, żadnych przygód. I zorientowałam się, że ptaki przestały śpiewać, a wiatr zrobił się mocniejszy... Spojrzałam na wodę w rzece... Nagle coś jakby po niej przebiegło... Cień. Moje oczy zrobiły się większe... Rozejrzałam się. W cieniu ktoś siedział.
- Przepraszam...? - zrobiłam kilka kroków w stronę osobnika.
- Spadaj stąd mała... Nie lobię towarzystwa. - warknął.
- C...Czy mogę wiedzieć jak się nazywasz? - spytałam.
- Aro... A teraz idź sobie przeszkadzasz mi...
- Tylko jeszcze jedno pytanie proszę pana... Jak pan to zrobił?
- Co...?
- No... Był pan cieniem i przebiegłeś po wodzie...

< Aro?>



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz